Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Witam wszystkich :)

Pomyślałem że może kogoś przekonam do zmiany przyzwyczajeń dotyczących obsługi

tradycyjnego kotła na węgiel. Te kotły o dość wiekowej już konstrukcji mają mniejszą sprawność

a do tego wytwarzają ogromne ilości gęstego gryzącego dymu. Wbrew pozorom, takich kotłów

jest w Polsce ogromna ilość, wciąż sprzedawane są nowe i nie widać jakiegoś przełomu

gdyż ten kocioł ma też i trzy zalety. Prostota i cena oraz wszystko-palność.

 

Okazuje się, że taki kocioł wcale nie musi kopcić, dodatkowo może uzyskiwać większą sprawność

a jakby tego było jeszcze mało, to może kilka godzin dłużej pracować na jednym zasypie. :)

Mój wątek dla zainteresowanych czytaniem netowych przyjaciół, podzieliłem na dwa posty.

Dla lepszej przejrzystości wykonałem dwa malunki ilustrujące tekst.

 

TRADYCJA:

 

http://static.pokazywarka.pl/i/6202469/889044/kociol-1n.jpg

 

 

Tradycyjne palenie w takim kotle polega na rozpaleniu i zasypaniu porcją węgla o odpowiedniej

granulacji Prześledźmy ten sposób. Na ruszt kładziemy papier i drewno, po chwili podajemy

trochę węgla, kiedy węgiel się rozpali zasypujemy kocioł do pełna. Teraz żar leżący na ruszcie

podgrzewa węgiel powyżej. Po niedługim czasie podgrzewany węgiel zaczyna gazować i dymić.

Dym zawierający sporą ilość pary wodnej (suszenie) nie może się zapalić bo całe ciepło

pochłania para wodna wypuszczana w komin, komora spalania dalej zimna. Nie ma warunków

do zapłonu. Nie jest problemem to, że węgiel się grzej, tylko fakt że grzeje się cały zasyp !

Przecież tak duża ilość gorącego węgla wytwarza ogromną ilość gazów palnych. Proporcje

w stosunku do pobieranego tlenu są wielokrotnie przekroczone. Kocioł dymi, wyrzuca palne

substancje w komin który się brudzi. Między innymi ulatnia się duża ilość sadzy a to przecież

czysty chemicznie węgiel który powinien być spalony w kotle i obrócić się w ciepło dla domu.

Sąsiedzi machają rękami, spoglądają w niebo i coś mówią pod nosem.

Edytowane przez Last Rico
Zginął rysunek z serwera.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 19,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

NOWY SPOSÓB:

 

http://static.pokazywarka.pl/i/6202469/742733/kociol-2n.jpg

 

Proponuję użytkownikom takich kotłów zmianę sposobu obsługi. Proszę zasypać całą komorę

zasypową węglem, a następnie zapalić go od góry. :D

 

Teraz praca kotła zmieni się zasadniczo, u góry zasypu pali się niewielka ilość węgla, tlenu

wystarcza do takiego spalania. Ważna zmiana polega na tym, że teraz płonący węgiel podgrzewa

swoim ciepłem węgiel..... ale leżący POD NIM. Zatem powstające palne gazy MUSZĄ przejść

przez strefę ognia gdzie ulegają spaleniu, czyli zostają obrócone w ciepło ( rośnie sprawność )

Strefa ognia będzie się powoli samoczynnie obniżać aż do rusztu wypalając kolejne zasoby

lotnych węglowodorów aromatycznych zawartych w paliwie. Kiedy to się skończy, w kotle

pozostanie prawie cały zasyp skoksowanego węgla (czysty węgiel + popiół w nim zawarty).

Teraz strefa ognia zacznie wędrówkę ku górze, na tej drodze nastąpi łączenie się węgla

z tlenem co zapewni kotłowi dalszą wielogodzinną czystą pracę.

Edytowane przez Last Rico
Zginął rysunek z serwera.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie powiem, że jest to rewolucyjne podejście do tematu, ale jest w tym sens ekonomiczno - ekologiczny. Tylko jest jeden mankament; drugi sposób uwzglednia tylko jednorazowy załadunek kotła i to jest podstawowa wada tej metody. Jeżeli taki jednorazowy załadunek załatwia problem ogrzewania, to warto stosować tę metodę, jeżeli jesteśmy już właścicielami takiego kotła (górnego spalania).

W przypadku podejmowania decyzji o zakupie kotła na paliwo stałe, polecałbym jednak kocioł dolnego spalania, który ma wszystkie zalety "drugiej metody".

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qrcze, podoba mi się taki temat, sam chciałem kiedyś wrzucić podobny.

Dzięki, Last Rico !

 

Tak, nie ma nic gorszego, jak górne spalanie, to z rozpalaniem na ruszcie

i dosypywaniem paliwa. To sucha destylacja, nie palenie. Wszyscy znamy

ten dym z licznych kominow.

 

Ta druga faza spalania (samego koksu) też wymaga dobrego

zmieszania tlenku węgla z tlenem, inaczej bez spalenia ucieknie przez

komin. Tak jak narysowaleś, powietrze wtórne jest konieczne.

Martwiłbym się tylko o skuteczne zmieszanie go z CO. Problematyczne

jest spalanie w bliskości płaszcza wodnego, nie będzie tam dość

wysokiej temperatury do dobrego spalania.

[/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że i pierwsza faza spalania nie zawsze jest taka idealna. Przez

dość grubą warstwę węgla powietrze ciężko sie przeciska. Jak zwykle,

warto to poobserwować w praktyce. Nawiasem mowiąc, od takiego

sposobu zaczynalem swoje przerobki pieca. Doszedlem do dolnego

spalania i mogę z czystym sumieniem polecić takie spalanie jako

najlepsze jak na warunki domowe. Podejrzewam, ( węglem nie palę), że

dałoby się przy zapewnieniu odpowiednich warunkow spalać węgiel

zupełnie bezdymnie. Muszę spróbować !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że i pierwsza faza spalania nie zawsze jest taka idealna. Przez

dość grubą warstwę węgla powietrze ciężko sie przeciska. Jak zwykle,

warto to poobserwować w praktyce. Nawiasem mowiąc, od takiego

sposobu zaczynalem swoje przerobki pieca. Doszedlem do dolnego

spalania i mogę z czystym sumieniem polecić takie spalanie jako

najlepsze jak na warunki domowe. Podejrzewam, ( węglem nie palę), że

dałoby się przy zapewnieniu odpowiednich warunkow spalać węgiel

zupełnie bezdymnie. Muszę spróbować !

No, ...tylko sie nie zaciągaj :wink:

Z dolnym spalaniem sa dobre jeśli ruszt jest "mokry" tzn gdy odbiera ciepło przez przepływającą przezeń wode.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lukol-bis

Oczywiście, masz rację że kotły dolnego spalania mają wszystkie zalety "nowej metody",

Napisałem to dla ludzi którzy z różnych powodów użytkują kotły górnego spalania i póki co

muszą w nich palić - ta metoda pozwoli im na lepsze wykorzystanie opału i jak spostrzegłeś

ochroni powietrze którym wszyscy oddychamy i my i nasze dzieci.

Myślę że jednorazowy załadunek węgla nie musi być wadą, pod warunkiem że będziemy

to robić rzadko. Stałopalność zwiększyła się z 10 do 16 godzin, więc można się jakoś dopasować :)

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hes

Dzięki za słowa pochwały :), węgiel (faza koksu) dobrze miesza się z tlenem ponieważ

nie ma już pary wodnej i węglowodorów które tlen wiązały, temperatura też działa na +

gdyż wzmaga ruch cząstek gazu. Rzecz jest już dobrze sprawdzona. :)

Jeśli chodzi o odbieranie ciepła przez płaszcz wodny, to nie zauważyłem nic niepokojącego,

natomiast trzeba nauczyć się nowego rozpalania, nie jest to takie łatwe jak rozpalanie tradycyjne.

BEZWZGLĘDNIE konieczne jest suche drewno albo.......palnik :)

Powietrze doskonale znajduje drogę między węglem, naprawdę nie ma z tym żadnych problemów,

dodatkowo kocioł uspokoił się i już nie fuka. (nie gromadzi gazu - gaz jest spalany sukcesywnie)

i co ciekawe, ale i zrozumiałe, teraz wykazuje mniejszą bezwładność cieplną, tzn. kocioł

wyraźnie lepiej kontroluje temperaturę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta druga faza spalania to typowe górne, ze wszystkimi jego wadami.

Tak spala się (czy spalało, bo już niepopularne) koks. W rozżarzonej warstwie

zachodzą kolejno dość niepokojące reakcje: tlenek spala się do dwutlenku

węgla, wydziela się energia, CO2 jest następnie redukowany węglem z

powrotem do CO i to pochlania raz już wytworzoną energię. Jeżeli w

końcowym etapie zabraknie tlenu, sporo energii pójdzie na marne. To może

zachodzić przy zbyt grubych warstwach żaru, dlatego nawet przy normalnym

paleniu koksem zaleca sie sypanie go w możliwie cienkich warstwach, co

jest oczywiście uciązliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednocześnie pali się tylko dość wąska warstwa skoksowanego węgla, nigdy tak nie jest

żeby cała objętość była aktywna. Ciąg jest właściwy - trzeba pamiętać że ruszt jest czysty bo

teraz już nie ma na nim nieodłącznej warstwy popiołu - pozostałej po tradycyjnym rozpalaniu :)

Skoro kocioł nie dymi, dobrze trzyma temperaturę i bardzo wzrosła stałopalność to wnioskuję

że teraz lepiej wykorzystuje paliwo i że warto przejść na taki sposób palenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak dolne spalanie...

 

To zaproponowane przez Ciebie jest już jakimś lepszym od "normalnego"

(czytaj najgorszego z możliwych) i powinno być stosowane z braku możliwości

posiadania innego kotla. Szkoda tylko, że wśród tych, które można kupić

niewiele jest naprawdę dobrych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak dolne spalanie...

 

To zaproponowane przez Ciebie jest już jakimś lepszym od "normalnego"

(czytaj najgorszego z możliwych) i powinno być stosowane z braku możliwości

posiadania innego kotla. Szkoda tylko, że wśród tych, które można kupić

niewiele jest naprawdę dobrych.

 

Nie masz już teraz innej możliwości. Od zaraz uruchamiaj produkcję i wdrażaj swoje sprawdzone rozwiązania. Ja pierwszy zajmę się (jeśli zechcesz) dystrybucją na moim terenie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już dawno bym to zrobił... Zastrzeżenie wzoru czy jakiś patent to ładnych

parę (naście) tysięcy, na dodatek trzeba czekać... A konkurencja nie śpi. Wystarczy, że dany wzór pojawi się w sprzedaży, a błyskawicznie inni

producenci mogą np. przestawić trochę drzwiczki i już jest zupełnie inny wzór.

Jestem, jak na razie, na to wszystko za mały, żeby się wychylać.

 

Jest jeszcze jeden problem: kocioł jest bardzo prosty. ZA PROSTY.

Nieważne, że bardzo dobry. Nic w nim nie błyska diodami i nie

dmucha wentylatorek, a coś takiego z góry skazane jest na porażkę.

No i wymaga obsługi, dość częstej. Ale jest np. duża możliwość

zainstalowania byle jakiego podajnika i wtedy rewelacja...Korci mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że kocioł nie posiada wentylatora to (przy wystarczającym ciągu) jest akurat plusem. :)

Każdy wentylator powiększa i tak niemałą przecież stratę kominową, a jeśli już koniecznie musi być

to powinien być ssący na kominie a nie dmuchający w piec, gdyż inaczej jakakolwiek nieszczelność

w przewodzie kominowym grozi zatruciem domowników. Ssący kominowy przy takiej nieszczelności

najwyżej wyssie nam trochę powietrza z pokoju. To bezpieczne rozwiązanie, przecież producent

nie bada wszystkich kominów na szczelność - przed zainstalowaniem kotła z nadmuchem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 months później...

mam kocioł do takiego spalania - górnego - trzeba zasypać go (w instrukcji miałem) zapalić od góry i zamknąc reszte ma w teorii robić sterownik i dmuchawa. Konstruktor nawet dobrze pomyślał bo kanały którymi wpada powietrze z dmuchawy są nie tylko pod rusztem ale i w komorze spalania na różnych wysokościach - tak wiec zawsze powietrze dostanie sie tam gdzie sie pali.

Jednak z powodów ekonomicznych :D chciałem zasypać go trocinami z olejem przepracowanym samochdowym i rozpalić od góry - co o tym sądzicie czy to bezpieczne czy parujące z trocin opary oleju beda sie palić czy nie spowodują jakiś wybuchów??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw spróbuję cię przekonać abyś nie spalał zużytego oleju silnikowego z powodów innych

niż ekonomiczne :). Oleje silnikowe mimo że są energetyczne, nie nadają się do spalania -

gdyż zawierają ogromną ilość silnie trujących pierwiastków i związków chemicznych. Część z nich

stanowi uszlachetnienie bazy olejowej. Są to modyfikatory tarcia, wiskozatory, depresatory,

detergenty, inhibitory korozji i inne. Druga część zawartości wypracowanego oleju pochodzi

wprost z samego silnika. Kadm i cynk - panewki. Chrom, kobalt - pierścienie. Mangan - wał korbowy

oraz zawory itd. Te pierwiastki są ścierane i rozpuszczane w oleju silnikowym, kiedy zaczniesz go

spalać, pokryjesz swoją działkę wysoce trującymi substancjami, a niektóre z nich w temp. spalania

zaczną dodatkowo tworzyć ze sobą związki. Przecież twój dom pobiera powietrze dla ciebie i rodziny

...z najbliższego otoczenia.:( Tak więc od strony waszego zdrowia szczerze odradzam....

 

Jeśli chodzi o techniczną możliwość (potencjalną) także odradzam Twój kocioł niestety nie jest

zaprojektowany do spalania oleju (choćby i czystego) z tego powodu, że nie jesteś w stanie

opanować zaczętego procesu spalania. Głównie chodzi o sytuację kiedy sterownik uzna że grzania

już wystarczy i wyłączy dmuchawę odcinając w ten sposób powietrze. Rozgrzany zasyp trocin

namoczonych w oleju zgaśnie, ale nie przestanie przecież produkować palnych, a w odpowiednim

stężeniu z tlenem również silnie wybuchowych par. Te pary wypełnią cały kocioł...a następnie

i komin. Kiedy sterownik uzna że pora na ponowne załączenie dmuchawy i wpuszczenie tam tlenu

..... wolałbym być gdzieś daleko. ;) Naprawdę odradzam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, teraz moje doświadczenia :D

Mam piec żeliwny Kielar Eco I 20 KW.

Wrzuciłem 6 łopat węgla czyli na oko 12 kilo. I zapaliłem od góry tak jak radziliście.

Piec palił się od 6 rana do 17 po południu czyli bardzo długo.

Ale po godzinie 7 rano jak dostał "szwongu" to się rozkulał do 80 stopni.

MASAKRA :o

Komin gorący, czopuch wrzawy, a w piecu niestety paliło się wszystko na raz a nie warstwami.

PYTANIE: Co zrobić żeby paliło się stopniowo :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Last Rico, może i w tym oleju są trucizny, ale czy spalanie tego nieszczęsnego węgla jest takie cacy ? I to na ogół z rakotwórczym dymem, smołą, sadzą...Samej rtęci wydziela się z węgla do atmosfery jak ostatnio czytałem, co roku ok.10 ton.

 

znalezione w necie:

 

Sposoby zagospodarowania:

 

a) priorytet - regeneracja, ukierunkowana na produkcję olejów bazowych,

 

b) spalanie, w przypadku gdy regenerację utrudniają istotne przeszkody o charakterze technicznym, ekonomicznym lub organizacyjnym,

 

http://www.konsorcjum.jedlicze.com.pl/ustawodawstwo/analiza_01.htm

 

Oczywiście jest też mnóstwo ofert palników do spalania. Wystarczy wpisać

w google: "olej przepracowany", "zużyty olej" itp. Wiem, że codzienną

praktyką jest ogrzewanie tak warsztatów samochodowych. Więc jak-

można czy nie ? Czy tak jak z węglem: palony zupelnie legalnie w milionach

pieców ? Że MY nie będziemy tak palić ? Zrobią to za nas sąsiedzi...

Dorzucą jeszcze opony...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...